Przedstawienie „Każdy dostanie to, w co wierzy”

Przedstawienie "Każdy dostanie to, w co wierzy"

Okrągła scena. Tworzy ona ogromny stół, przy którym siadają widzowie. Na środku stoi wanna. Mężczyzna, który w niej leży, to przywódca diabelskiej grupy, Woland, znany z powieści „Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa. Jego świta: Korowiow, Behemot i Hela krążą między widzami. Naszą uwagę przyciąga Hela pchająca bufetowy wózek i częstująca zgromadzonych napojami, też alkoholowymi. Dla nas jest cola, ewentualnie sok z ogórków (z tej opcji nikt z nas nie skorzystał). Mamy w rękach piloty z przyciskami: „Tak”, „Nie”, „Nie wiem”.

17 marca wybraliśmy się do Teatru Powszechnego na przedstawienie „Każdy dostanie to, w co wierzy”. Ciekawe jest to, że, podobno, żeby obejrzeć całość tego spektaklu – wszystkie jego warianty, trzeba by było iść na niego kilka razy. A jego przebiegu decydować ma bowiem wielokrotne głosowanie, w którym biorą udział widzowie. Dostaje się to, w się co wierzy, a pytania, które były wyświetlane na dwóch dużych ekranach i na które mieliśmy udzielić odpowiedzi, były bardzo różne. Pytano tu zebranych np. o wysokość zarobków (musieliśmy wcisnąć: „Nie wiem”J), o to, czy posiadanie oznacza wolność albo czy prawdziwa miłość może trwać dłużej niż dziesięć lat. Odpowiedzi ukazywały się na telebimach, diabły rozmawiały między sobą, zagadywały widzów. Puszczano też krótkie (często pozornie absurdalne) filmy nakręcone podczas wędrówki świty Wolanda po stolicy. Oglądaliśmy na przykład scenę w drogerii, kiedy to jeden z diabłów, zdejmując skarpetkę i perfumując stopę, wyjaśniał komuś stojącemu obok, że podobno na różnych częściach ciała perfumy pachną inaczej. Inny, na wystawie drobiu, zadał pytanie, czy kura pakistańska jest uchodźcą, a próba wypożyczenia ślubnej sukni przez mężczyznę wywołała ogromne zakłopotanie wśród pracujących w sklepie pań.

W późniejszej części na scenę wkraczają Mistrz i Małgorzata. Rozpoczyna się opowieść o ich miłości.

O czym była ta sztuka? Pewnie odpowiedzi mogłyby być różne. Nie wiadomo też, na ile zmieniłyby się one, gdybyśmy obejrzeli inny wariant przedstawienia „Każdy dostanie to, w co wierzy”. Pewne jest jednak to, że ten spektakl bardzo nam się podobał!